czwartek, 7 kwietnia 2011

sRGB jest kobietą

Dziś chciałem opowiedzieć Wam o profilach. 
Tak, wiem – brzmi dość przerażająco, tym bardziej, iż teraz powinienem zbombardować Was jakąś techniczną nowomową, która wciska w fotel i powoduje, iż boicie się zaglądać do lodówki.
Rozumiem Was, bo jak mi Leszek o nich opowiedział, to przez tydzień nie goliłem się. Pomyślmy więc, jak to napisać, by Max był syty, a owca cała?
Chyba każdy zgodzi się z twierdzeniem, iż najdoskonalszym wzorcem piękna jest kobieta. To aksjomat, a nawet oczywista oczywistość.
Piękno kobiety podkreślają różne elementy: fryzura, biżuteria, elegancki żakiecik, zwiewna sukienka, seksowna bielizna czy makijaż. I takie są właśnie profile, których używa się przy wywoływaniu zdjęć. Nasycają kolorystykę, wydobywają szczegóły ukryte w cieniach i półcieniach, wygładzają, dodają kontrastu czy ostrości.
To jednak oportunizm, a my – koneserzy piękna – nie uznajemy kompromisów. Te wszystkie staniczki, szminki, gorseciki czy pończoszki tak naprawdę albo coś skrywają, albo odwracają uwagę od reszty.
A prawdziwe, nieskończone piękno to nagość. Festiwal krągłości, uczta zmysłów, radość niczym niezmąconego kontemplowania.
A czy jest taki profil? Oczywiście, nazywa się sRGB.
I My go mamy.
sRGB to perfekcyjne odwzorowanie kolorów, największa rozpiętość tonalna, powodująca, iż na zdjęciu doskonale są widoczne jasne elementy jak i te ukryte w cieniach. Najlepiej zobrazuje to poniższy wykres:


Poszczególne kolory oznaczają różne profile. Kolor żółty to sRGB. Jak widać ma on najwięcej do zaoferowania.
Rodzi się więc pytanie: co zrobić, by mieć zdjęcie wywołane w tym profilu?
Nic.
Wystarczy przesłać do nas surowe, ewentualnie skadrowane zdjęcia. Resztę załatwi oprogramowanie maszyny. Nasz minilab używa nowoczesnego systemu d!pep (digital pictures enhancement process) oferującego jakość słynnej Szwajcarskiej Szkoły Koloru.
Jeżeli jednak ktoś woli przygotować zdjęcie na swoim komputerze, musi jedynie odpowiednio skalibrować monitor. O kalibracji napisze oddzielny artykuł.

2 komentarze:

  1. Aha. O dziwo zrozumiałam. Przełożyłeś z naukowo-technicznego bełkotu na ludzki i zrozumiałam!

    OdpowiedzUsuń