środa, 11 maja 2011

O co chodzi z tymi pikselami?

Kupując nowy aparat fotograficzny pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy po spojrzeniu na pudełko jest wyeksponowana  ilość pikseli na matrycy.. Ochoczo wspomina o tym również sprzedawca, z dumą chwaląc aparat X, iż ma ich aż 16 milionów.
Tych pikseli znaczy się.
Problem w tym, że z nimi to trochę tak, jak z długością pewnej części męskiego ciała - trwa odwieczna wojna na centymetry, choć każdy doskonale wie, że do punktu G jest tylko 5 cm.
No dobrze, ktoś teraz zapyta: co to matryca, co to pikseli dlaczego nie musi ich być tak dużo?
Mógłbym o tym pisać do czwartkowego popołudnia, ale mając na uwadze fakt, iż sam zanudziłbym się na śmierć, ograniczę się do kilku najistotniejszych informacji.
Matryca, to światłoczuły element montowany w aparacie cyfrowym pełniący rolę filmu stosowanego w aparatach analogowych. Podstawowe dane charakteryzujące ją, to rozmiar geometryczny i ilość elementów światłoczułych. Ilość elementów światłoczułych mierzy się w milionach pikseli, więc teoretycznie im jest ich więcej, tym powinno być lepiej.
W rzeczywistości nie jest tak różowo, gdyż do głosu dochodzi jeszcze wielkość matrycy, a jak ilustruje to poniższy rysunek, rozbieżności są ogromne (największy prostokąt to rozmiar klatki filmu analogowego, rozmiary opisane jako APS-C to matryca popularnych lustrzanek cyfrowych, system 4/3 to lustrzanki i tzw. bezlusterkowce Olympus i Panasonic, rozmiar 1,1.72 to zaawansowane kompakty, a pozostałe dwie to popularne aparaty kompaktowe).

 Źródło zdjęcia: http://www.szerokikadr.pl/files/tutorials/tutorial_22/rozmiary-matryc.jpg

Uogólniając, pikselom bardziej komfortowo pracuje się gdy nie ma zbytniego ścisku, więc np. szestasnomilionowa matryca wielkości klatki filmu analogowego - 36 mm x 24 mm - będzie generowała dużo lepszy obraz niż szesnastomilionowa matryca wielkości paznokcia małego palca montowana w popularnych aparatch kompaktowych. Na takiej matrycy panuje większy ścisk. A czym grozi ścisk, wie każdy, kto dojeżdża do pracy publicznymi środkami komunikacji.
Robi się gorąco.
Piksele tego nie lubią i pojawia się wtedy tzw. szum (pojawia się on też przy zwiększaniu czułosci i wydłużaniu czasu naświetlania). Można go przyrównać do szumu w akustyce - gdy włączymy wzmacniacz, ale nie wybierzemy źródła dźwięku, głośniki szumią. Wraz ze zwiększaniem głośności, szum narasta. Podobnie jest z matrycą aparatu cyfrowego - zwiększenie temperatury, czułości czy wydłużenie czasu naświetlania powoduje większy szum. Oczywiście producenci starają się go ograniczyć stosując różne metody odszumiania, jednakże mają one jedną, podstawową wadę: powodują utratę szczegółów na zdjęciu.
Źródło zdjęcia: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/e0/Image_noise-example.jpg

Jak więc ograniczać szum?
Przy zakupie nie dać się ponieść magii milionów pikseli (moim zdaniem w zupełności wystarczy 10 milionów), robić zdjęcia na stosunkowo niskich czułościach i unikać zdjęć z długimi czasami naświetlania poprzez np. stosowanie lampy błyskowej. Chyba, że celowo stosujemy długi czas naświetlania, bo np. robimy zdjęcia nocne.

Źródło zdjęcia: http://www.fotal.pl/wp-content/old/Sprzet/artykuly/matryce/ccd_fot2.jpg

2 komentarze:

  1. Pięknie dziękuję. Wreszcie coś z tego rozumiem... Chyba :)
    Dotąd zalewana nieznanymi zwrotami przez sprzedawców wyłączałam się no i miałam te... szumy ;)

    OdpowiedzUsuń